wtorek, 14 czerwca 2011

11 days! & Pieczone ziemniaczki z czosnkiem i ziołami

Wpadło mi do głowy, że zjadłabym dziś do obiadu ziemniaki, w innej postaci niż zwykle. Poszperałam więc w internecie i tak (zainspirowana przepisem ze strony http://ninawkuchni.blogspot.com/) zdecydowałam się zrobić młode ziemniaczki zapiekane z czosnkiem i ziołami. Przepis z chęcią podaję niżej. Pomysł oczywiście bardzo się przyjął, bo ziemniaczki okazały się całkiem smaczne, a w domu ładnie pachniało z piekarnika. :) Niestety, zanim zdążyłam zrobić zdjęcia efektownie wyglądającej armii ziemniaków zgarnięto je na talerze i zjedzono, więc wrzucam tylko to, co udało mi się sfotografować, a więc kawałek swojego talerza. Hahaha ;)

Przypuszczalnie następnym razem dodałabym trochę więcej czosnku, bo mimo iż sypnęłam go szczodrze, nie było go za mocno czuć. To taka rada, dla osób ewentualnie planujących upiec sobie ziemniaki według tego jakże skomplikowanego przepisu. ;p


 

Czuję się beznadziejnie. Od kilku dni strasznie zalewam się katarem. Bez przerwy smarkam i nie jest to żadna hiperbola. Zwyczajnie nie ma szansy, aby się rozstała z chusteczką na minutę.  To głównie przez alergię, która jest przyczyną również wyglądu mej twarzy, przypominającej krzyżówkę kosmity z zoombie o czerwonym nosie. Ale dzisiaj chyba jest to już coś więcej, bo jestem kompletnie przymulona, śpiąca, marzę tylko o powrocie do łóżka, a moje zdolności do sensowniejszego myślenia zupełnie zanikły, podobnie jak możliwość wydawania z siebie dźwięku innego niż bełkot (na co zwróciła mi uwagę nawet siostra). Moja mama się nieźle rozchorowała, czuję, że i mnie coś bierze. Prooooszę, niee. Nie chce mi się chorować.. Hm, może dzisiaj trochę pomęczy i przejdzie bokiem? Jednego jestem pewna - że zaraz pakuję się do łóżka i robię sobie trochę spóźnioną siestę. A co. :) 

Jutro nie zamierzam iść do szkoły. Jeszcze niedawno miałam plan chodzić do samiuśkiego końca roku, ale poważnie, to jest zupełnie bez sensu. Zu-peł-nie. Na szczęście nie jestem na tyle nienormalnym człowiekiem, żeby iść na zajęcia na 7 rano, aby zacząć dzień od francuskiego, a później robić wielkie nic, przez pół dnia (w szkole). Tak więc.. zostaję w domu i bardzo mnie to cieszy. :) Może w końcu zabiorę się za te słówka z angielskiego, co to zalegają całymi stosami na moim biurku..? ;>

Uciekam poczytać sobie książkę, a was zostawiam z przepisem na ziemniaczki. :)


Ziemniaczki pieczone, z czosnkiem i ziołami:
Składniki:
- ziemniaki [młode]
- sok z cytryny
- czosnek granulowany [dużo]
- pieprz
- sól
- oliwa z oliwek/dobry olej
- zioła prowansalskie
- opcjonalnie świeże zioła np. tymianek, lubczyk

Młode ziemniaki dokładnie szorujemy szczoteczką (bądź skrobiemy nożykiem) pod bieżącą wodą. Kroimy je na ćwiartki lub ósemki - w zależności od wielkości. Blachę wykładamy papierem do pieczenia, po czym układamy na niej ziemniaki. Skrapiamy sokiem z cytryny. Przyprawiamy: solą, pieprzem, ziołami, czosnkiem (dużą ilością), polewamy oliwą. Ziemniaczki pieczemy w temperaturze 200 stopni, przez 35-40 minut. ;)
Enjoy!

13 komentarzy:

  1. Ja też często robię takie ziemniaczki - te w zwykłej formie już mi się przejadły :P współczuję alergii...w sumie wszzytskim alergikom - piękna pogoda, wszystko kwitnie - a tu jak na złość to katar albo łzawienie oczu...

    Ja mam już wolne od uczelni, ale powiem szczerze, że strasznie się nudzę w domu, choć Ty w szkole na pewno też już nic nie masz tylko siedzieć trzeba,ja też pamiętam jak to było...zdrówka życzę, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bueno , bueno...
    Pyszności!!! Uwielbiam tak przygotowane ziemniaczki. Ja jeszcze znam inny sposób. Myje nieobrane ziemniaczki, smaruję trochę olejem i posypuje przyprawami jakimi mam ochotę a później owijam ziemniaczki każdą po kolei w folię i wrzucam do rozgrzanego piekarnika. Wyjmuję po ok 20minutach i mniam mniam. Piekarnik rozgrzewam do 200stopni i później się zajadam.
    A co do choroby to aplikuj sobie aspiryne i sio do łóżka!!!
    buziole!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. hej ja też za kilka dni wylatuje do Madrytu ale nie nie wariuje tak jak ty pierwszy raz lecisz samolotem czy coś???? Fajnie powodzenia ci życzę w pracy ale ja na twoim miejscu bym sie bała do nieznajomych ludzi pojechac moze sie okazac ze to oszusci ale....

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa alergia. ja osobiście nie mam tego problemu, ale moja przyjaciółka ma czasem tak że kicha non-stop i nawet nie można z nia rozmawiac normalnie.
    Ja trochę żałuje że już nie mam szkoły ;p jakoś tak dziwnie. Zawieszenie pomiędzy końcem roku a rekrutacją i wakacjami...

    OdpowiedzUsuń
  5. Alergia *-* skąd ja to znam :)
    Osobiście nie przepadam za takimi ziemniakami zw względu na mój wrażliwy żołądek :<

    A co do szkoły mam to samo ;) jeszcze ten czwartek i piątek pójdę... bo mam kilka spraw do załatwienia. Ale od poniedziałku nie idę, tylko w środę po świadectwo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tralalala !! :))) Już się Madrytu nie moge doczekać, bedzie zaaajebiście ;** Głowka do góry slonce, madryt jest nasz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Madzienka --> Alergia niestety nie uszczęśliwia mnie zbytnio, ale da się do niej przyzwyczaić. Jednak okazało się, że zbyt nie zastanawiając się nad stanem rzeczy, przeziębienie ukryło się za moją alergią. I tak dzisiaj przespałam prawie cały dzień. :) Ale już jest lepiej, dzięki. ;)

    Asiu --> Jeszcze przed wyjazdem zrobię sobie ziemniaki tak, jak powiedziałaś. Brzmi równie pysznie. Kiedyś się jadło coś podobnego, ale z ogniska, nie? ;> To były czasy!

    Anonimowy --> Tak, lecę pierwszy raz samolotem. Ale nie to jest raczej powodem mojego ogólnego podekscytowania sytuacją. Bać się trochę boję, ale owa odrobina strachu nie powstrzyma mnie przed spełnianiem marzeń. :) Poza tym.. czasem trzeba zrobić coś odrobinę szalonego. :)

    isubisou --> rzeczywiście masz czego żałować. :P Hahaha. Ja tam mogłabym się przyzwyczaić. ;D I ty pewnie też to zrobisz. ;p

    Perejil --> współczuję, że nie możesz jeść takich ziemniaczków, bo to pyyychota! Z resztą, jak pełno innych rzeczy, którymi sobie pewnie wynagradzasz. :)
    Wiesz, ale u Ciebie w szkole jeszcze coś się dzieje, więc dopóki masz/musisz coś zdawać to zrozumiałe, że chodzisz. U nas natomiast w tym roku nauczyciele chyba prędzej zrezygnowali. xD Poza tym.. już dawno mieliśmy konferencję, więc choćby chcieli, to nie ma co robić. A nie, historia jeszcze jest!

    Pamela --> Będzie, będzie! I jak już powiedziałam - stresik na bok, chyba, że tylko ten pozytywny. ;) Będzie cudownie! Już niebawem. ;D

    Troszkę się rozpisałam jak na jeden raz, ale cały dzień byłam offline, i fizycznie i psychicznie. Jednak nie mogę sobie nigdy odmówić odpowiedzenia na wasze komentarze. Bo.. zawsze mam wam coś więcej do powiedzenia i jak już wiecie, bardzo mi miło móc was tu wszystkich widzieć. Nawet czasem różnie nastawionych anonimowych. :)

    Dzisiaj już trochę lepiej się czuję, niż np. wczoraj wieczorem. I mimo wszystko jest nadal w miarę pozytywnie. Mam nadzieję, że u was również. ;)
    Besos! (nowo poznane słówko ;p)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz zajęcia na 7?! Współczuję :P Uwielbiam smak czosnku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. może jak dasz zwykły czosnek i go drobno posiekasz to będzie lepiej wyczuwalny? a co do alergii rozumiem, też mam, ale powiem, że tabletki super działają:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mniam, zjadłabym sobie takie ziemniaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. niezrozumiała18 czerwca 2011 21:22

    Zainspirowałaś mnie do wykombinowania tych ziemniaczków na dzisiejszy obiad, kobieto. (; Jak tam zdrowie i samopoczucie przed wyjazdem? Ja jutro zaliczam w szkole, mam ostatnią szansę, a nic nie umiem, bo nie miałam kiedy się uczyć... ;/

    OdpowiedzUsuń
  12. Karolina --> Niestety. I to zwykle jest francuski. :P Ja teeeeż. Swojego czasu wszystko jadłam o smaku czosnku. :)

    Strawberries --> Pewnie tak, ale wtedy sporo tego czosnku trzeba posiekać i zrobić to baaardzo cieniutko. Możliwe jednak, że efekt będzie lepszy. :) A na tabletki.. ja się już chyba uodparniam. ;p

    niezrozumiała --> Hej hej lady :) Spóźnione smacznego! ;)

    Hm.. zdrowie już zdecydowanie lepiej. I mam nadzieję, że nie zamierza się pogorszyć, bo to ostatnie na co miałabym ochotę teraz.

    No ale to już ostatni raz! Postaraj się więc i wszystko będzie ładnie. Proponuję, acz jednocześnie współczuję na samą myśl, pouczenie się w nocy. ;) Zawsze coś da!

    A jeśli o moje samopoczucie chodzi.. to właśnie tworzę posta. I właśnie o tym on będzie. Więc lada chwila zapraszam do poczytania. A trochę tego tam nabazgrałam. :P Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. cieszę się, że wyszły :)

    P.S. W Hiszpanii nie mówią po angielsku nic a nic. Zazdroszczę Ci wyprawy, bo to piękny kraj. 4 lata temu spędziłam kilkanaście dni w Madrycie - było co zwiedzać! Super wspomnienia. Wtedy moja znajomość hiszpańskiego była bardzo, bardzo podstawowa, więc chodziłam ze słownikiem. Hiszpanie - nawet wykształceni - rzadko mówią po angielsku, niestety

    OdpowiedzUsuń