niedziela, 19 czerwca 2011

6 days! Pocałunki

Aaaaaaa! Ludzie moi mili! Jest cudownie! 
Ros dojechała na miejsce i jest bardzo zadowolona, a to najważniejsze w tej chwili. :) Tak się cieszę, że ona już tam jest! To wszystko teraz nabiera takiego innego wymiaru. Sama nawet nie wiem jak go nazwać. :)

I wiecie co? Bardzo dziękuję wam za te liczne słowa wsparcia i mądrości (!) wylewne w komentarzach (zwłaszcza pod ostatnim postem). Kto nie czytał, niech poczyta, bo powiadam - warto! ;) Dzięki laseczki, dzięki. :)

Powiem wam coś: Wczoraj host, na moją prośbę, dosłał mi swoje jakieś dwa inne zdjęcia, cobym go poznała, bo miałam tylko jedno, takie pozowane. I słuchajcie! Normalnie padłam! Mój host to jakiś mafiozo! I to nie byle jaki! Wysłał mi focię w limuzynie (jak się dowiedziałam później - kolegi), kiedy jedzie na imprezę, w białych spodenkach i białym szaliczku, z żoną u boku. No nie mogłam! Hahaha. Nowe oblicze, mojego Mafiohosta. Jak dobrze, że poprosiłam go o inne zdjęcia, bo bym go rzeczywiście mogła nie poznać na lotnisku! ;)

Sprawa numer dwa: Chyba obawiając się, że jest inaczej, zapytał się mnie, czy chciałabym spędzić z nimi niedzielę. Oczywiście powiedziałam, że choćby mnie wołami ciągnęli to nie ma szans! Haha, żartuję, ofc. :) Odpowiedziałam, co rzeczywiście uważam, czyli, że bardzo chętnie (mimo, iż się tego koszmarnie boję). A więc już wiem, że w niedzielę robimy coś razem. Po chwili jeszcze pyta: Co jadasz na śniadanie? Trochę spędziliśmy na dyskutowaniu o naszych śniadaniowych zwyczajach. Ale to było miłe z jego strony, że spytał.

A i wiecie co? Już zaliczyłam swoja pierwszą wpadkę. Tzn wpadką się okaże, jak przypadkiem Oscar zapamiętał, tekst jaki walnęłam o jedzeniu warzyw na śniadanie. Hahaha. W ogóle skąd mi to przyszło do głowy?! Kiedyś czasem jadałam sobie rano marchewki, a że było już późno jak rozmawialiśmy, to stąd chyba ten idiotyzm. Mam tylko wielką nadzieje, że poprawione po chwili stwierdzenie na "ale to baaaardzo rzadko" uratuje sprawę i przypadkiem nie spotkam rano prezentu w postaci ugotowanego buraka czy innego warzywa. :P

No i perełka na koniec: Żegnamy się już przez chwilę, i jak zawsze Oscar wysyła mi "kisses", a ja mu na to (poznane niedawno): "besos", które znaczy to samo. On uradowany, że znam jakieś nowe słowo, po "bye" i chwili ciszy dodaje (uwaga): "pocałunki"! Hahaha. To było taaakie słodkie! I mnie kompletnie rozwaliło. :) 

A więc i ja wam piszę moi mili... POCAŁUNKI! ;)

11 komentarzy:

  1. Mafiohost mnie rozwalił! :D:D

    Naprawdę jestem przekonana, że spędzisz tam świetny czas razem ze swoją host rodzinką! :)

    No i POCAŁUNKI!
    Słoooodko! :):)


    Sandra

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze zazdroszcze Ci tej Hiszpanii :-)
    ale chyba wolę troszke zimniejsze klimaty na lato bo juz mam dosc upałow :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahha, kolejne nowe słówko poznane ;) to teraz napisz im Hasta Luego :D

    Jejku, szkoła się skończyła, to mam tak samo! Takie wątpliwości! I dziś jadąc autem zastanawiałam się "Po co ja tam jadę? Co ja wgl najlepszego zrobiłam?" Czyli standardowe pytania małych, zagubionych future au pairek :) Ale chyba sytuacja opanowana... teraz się skupię na poprawie ang, żeby się czuć lepiej!

    Twój host jest świetny! Mój też, jest luzakiem i lubi się śmiać, (każdy hiszpan wydaje się taki fajny!;) ale jednak mój ma dystans nie pisze mi takich przyjacielskich meili itd. Ale nie żałuję wyboru tej rodziny, mam nadzieję, że bd super!

    Tak się cieszę, że Ros się cieszy! :D No ale wiadomo, to początek... zobaczymy co bd po kilku dniach... mam jednak nadzieję, że do końca bd jej się podobać! :) Pozdrów ją ode mnie! :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki Perejil za pozdrówkę! :D
    i nawzajem ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. dla mnie host to zagadka. widziałam go na jednym zdjęciu i wiem, że ma urodziny tego samego dnia co ja ;p poza tym NIC.
    Ej macie mega z Ros! I dokładnie wiem o czym mówisz. Taka Gosia też jest od dwóch dni już w Paryżu, co sprawia że tym bardziej nie mogę się doczekać! I w ogóle wow, że summer au pair już trwa :D
    Pocałunki absolutnie urocze! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sandra --> Uwierz, że tak właśnie wyglądał na tym zdjęciu. ;p Niestety, wolałabym nie pokazywać. :)

    Patrycja --> No właśnie, na tym angielskim powinnyśmy się bardziej skupić niż na innych głupich myślach, które i tak nic nie zmienią. :)

    isubisou --> Hahaha. I tak zazwyczaj to wygląda. Ale zauważyłam, że hiszpańscy hości są jacyś bardziej otwarci na szukanie au pair i kontakt z nią.

    No właśnie. Summer au pair już trwa. Wszyscy wyjeżdżają z różnicą jednego tygodnia, kilku dni. Super, super. :) Ooooh. Dobra, koniec emocjonowania się. :) Pocałunki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryzysy każdy miewa i dobrze, że one są tylko czasowe :) Cieszę się że Twoje czarne myśli już uciekły! Już za tydzień Madryt,aaaAAaAa!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pocałunki! Cudowne! Host wydaje się na prawdę świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiadają się świetne wakacje, wydaje się, że super trafiłaś jeśli chodzi o hostów (tylko w tym mieście latem ponoć jak na pustyni...). W sumie podziwiam, że się odważyłaś, ja bym się trochę bała (bynajmniej nie przez Mafiohosta ;P)
    Ale Ty mówisz po hiszpańsku?
    I czy jak się jedzie na tak krótko (w sensie na wakacje) to trzeba mieć potwierdzone, że się ma doświadczenie w opiece nad dziećmi itp.?

    Jejku, strasznie mnie interesują te wszystkie projekty, już mam tyle pomysłów gdzie wyjechać. Jeszcze jednych nie zrealizowałam, a już kolejne mam ochotę planować ;).

    W każdym razie, dobrego wyjazdu życzę i z chęcią usłyszę kolejne wieści ;D.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ullalala --> wybacz, że dopiero teraz odpowiadam, ale gdzieś mi umknął Twój komentarz.

    W tym mieście owszem, jest jak na pustyni. I sama nie wiem w co ja się dobrego wpakowałam. :P
    Ja też się boję! Choć ostatnio mniej. Zabawne, prawda? :P Ale boje się o dużo rzeczy. Jednak myślę sobie, że warto mimo to spróbować. ;)

    Po hiszpańsku umiem tylko trzy słowa (piekarnik, jajko i całuski). I uświadamiam sobie, że możliwe iz nie spotkam tam zbyt wielu ludzi co mówią po angielsku. xD

    Nie trzeba mieć potwierdzonego doświadczenia. Rodzina może tego wymagać, ale nie musi. I zwykle nie wymaga. Tzn jeśli jedziesz na wlasną rekę. Jak przez agencje, to raczej trzeba dostarczyć referencje. Ale hości zawsze pytają o doświadczenie jakie masz, i zwykle ufają na słowo. :)

    To super, jesli masz tyle pomysłów i chęci. Działaj ile się da! Ja właśnie też zaczynam. Może kiedyś spotkamy się gdzieś w świecie. :)

    Dziękuję ;) I zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń