środa, 29 czerwca 2011

Nagi piknik ;)

Dzisiejszy dzien byl zdecydowanie lepszy, mam na mysli latwiejszy i przyjemniejszy. Wydaje mi sie, ze Marta sie do mnie przywiazuje i przez to, jest mi duzo latwiej cokolwiek zrobic. Dodatkowo, coraz wiecej rozumie po angielsku i probuje cos po angielskiemu z siebie wykrzesac. Dzisiaj nawet milo spedzilysmy razem dzien. Rano, jak wyszlam z pokoju, hosta juz nie bylo, a Sofia spieszyla sie do pracy. Bylo juz kolo dziesiatej. Haha. Oni tak zyja, pozno chodza spac i pozno wstaja. :) W kazdym badz razie, zjadlam sniadanie, porobilam cos w pokoju, kiedy Marta jadla swoje sniadanie. Niedlugo potem poszlysmy do basenu, ale bylo za zimno, aby plywac. Tzn woda miala chyba 27 stopni, nie wiem ile bylo w powietrzu, ale bylo chlodniej niz wczoraj, a wiec wylazlysmy z basenu, i zrobilysmy sobie z dzieciaczkami piknik. Ja polazlam do kuchni, pokroic w kostki melona i watermelona (ladnie brzmia razem :p), Marta wyciagnela jeszcze jakis zestaw dla dzieci do herbacianych meetingow i wlala tam mleko, haha. Przytaszczyla tez swoja torebke ze skarbami i na tarasie rozlozylysmy reczniki, a na nich nasz owocowy lunch.


Nie umialam obrocic. :P
Dzieci po wyjsciu z basenu tylko zdjely swoje stroje i suszyly sie na sloncu, wcale nie majac zamiaru sie ubrac, a wiec mielismy piknik nago. Tzn ja mialam na sobie jakis stroj kapielowy, ale w ostatecznej ocenie sytuacji, niewiele to zmienilo, haha. Trojka golasow na reczniku. :D Pozniej Jaime poszedl spac, a my zostalysmy na sofie na tarasie. Przytaszczylam swojego laptopa i zrobilysmy sobie z Marta "Peppa Pig Sesion". Mala lezala na mnie i ogladala puszczane z laptopa bajki ze swinka Peppa, po angielsku oczywiscie i bardzo jej sie podobalo to zajecie, mi rowniez, bo moglam polezec sobie i poodpoczywac. :) Pozniej zajelysmy sie cieciem jakis cards z papieru, wzorkowanymi nozyczkami. A jak sie zrobilo goraco, poszlysmy poplywac w basenie. Bylo milo, do czasu, gdy nagle Marta strzelila jakiegos focha, zupelnie nie wiem na co. Udawala wielce obrazona o cos i zaczela sie zachowywac wobec mnie dziwnie. A wiec wyszlam z basenu i powiedzialam, ze skoro nie chce, to sie z nia nie musze bawic. Wyszlam ja, bo przeciez nie swojego dziecka nie wygonie z basenu (rowniez nieswojego). Usiadlam wiec na reczniku i czekalam. Krecila sie w basenie sama, krecila. W koncu przyszla do mnie, polozyla sie obok i mi pokazuje swoj zegarek z Hello Kitty. Ja tylko popatrzylam na niego i nic. Ona zdziwiona. To mowie jej, ze jest mi przykro i  czekam, az mnie przeprosi, a ona od razu najwyrazniej jak potrafila powiedziala: "Sooorryy". I bylo ok. Chwile pozniej zadzwonia Sofia, ze bedzie za dwie minuty i ze od razu musza jechac z dziecmi do lekarza. Tak wiec, szybka akcja z wyborem sukienki, czesaniem wlosow i poszly. Ja ogarnelam taras, wyciagnelam z basenu kolejne topiace sie tam insekty (nawet nie wiecie ile wszelkich gatunkow robactwa tam ginie), poplywalam i usiadlam sobie do kompa, na tarasie ofc, coby z pogody korzystac. Jak wrocily, bylam juz w pokoju, a Marta przylazla do mnie i poprosila, aby wlaczyc jej telewizor. Ja pisalam maila, a ona ogladala obok mnie bajki. To w sumie slodkie, ze lubi przebywac ze mna. Najlepsze jest to, ze Oscar widzi, ze jego dzieci maja bardzo silne osobowosci. Przy mnie na szczescie Marta jakos tak nie szaleje, tylko wzgledem swojego rownie upartego brata. Ale da sie przezyc. :) 

Teraz dom jest zupelnie pusty. Tzn w drugiej czesci jest przybyla dzisiaj siostra Sofii i jej mama. Ale Oscar jeszcze nie wrocil, a Sofia pojechala z Marta na jazde konna, czy cos. Plan jest taki, aby dzis posiedziec w domu, w koncu sie wypakowac porzadnie, moze ogarnac troche slowek, ktorych nie zdazylam do tej pory, a potrzebowalam, i odpoczac, bez ruszania sie gdziekolwiek. Ale nie wiem czy i kiedy uda mi sie spotkac z Ros, ktora juz w sobote wyjezdza na wakacje! Planujemy (mozliwe, ze zamiast imprezy) jakis dlugi piatkowy meeting i mam nadzieje, ze sie uda. 

Hahaha, nim skonczylam pisac posta, wszyscy juz wrocili. Dzieci sie kapia, a Oscar naprawia basen. A moj widok z sofy wyglada tak: 

Ta kamerka na lapku, jest specjalnie domontowana przez Oscara.
Jak widzicie, jestem na tarasie i jest mi tu calkiem dobrze. Na zdjeciu widac tylko kawalek ich posesji, ale rozumiecie, nie chce na razie nic wiecej udostepniac. Poza moim pokojem, ktory pokaze na dniach. :)
Aaah i jedna rzecz. Za sekunde edytuje poprzedni post o ze 3 zdjecia, wiec jak ktos jest chetny to zapraszam do obejrzenia, ale nie bedzie szalenstwa. Tego oczekujcie po dluzszej i konkretniejszej wyprawie. :)
Besos!

12 komentarzy:

  1. niezrozumiała29 czerwca 2011 21:05

    Czy w Hiszpanii jest też tak jak w Anglii, że niania nie może robić zdjęć swoim podopiecznym (nie wiedziałam o tym; gdy cykałam w najlepsze fotki mojej podopiecznej, siostra uświadomiła mnie, że w Anglii nie można tego robić - stwierdziłam, że w Polsce takiego zakazu nie ma i dalej robiłam swoje)? Z tego, co piszesz, wygląda na to, że za wiele do roboty nie masz. (: I odniosłam wrażenie, że dzieciaki są rozpieszczone, ale myślę, że z czasem da się je ogarnąć. (; Wiem, co mówię, bo mam dokładnie taką siostrzenicę, w wieku Marty zresztą (5 lat, tak?). Najgorzej z maluszkiem, bo przecież mu nie wytłumaczysz, skoro nie rozumie po angielsku. Na pewno świetnie sobie radzisz i świetnie się bawisz. (;

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co, nie mam pojecia jak to wyglada od strony przepisow, ale ja zdjecia dzieciom robie (oczywiscie nie robilam, gdy byly nagie, w razie co, hahaha). Ale np. pytalam wczesniej hostow czy nie mieliby nic przeciwko, jakbym czasem dziciom robila zdjecia, i wyrazili zgode, bez problemu. Jednak zwykle im pozniej te zdjecia pokazuje. Ale jednak z zalaczaniem ich tutaj, mialabym wieksze obawy. I zanim bym to zrobila (chyba, ze na zdjeciu bede tez ja), to spytam ich, coby sie pewniej czuc. Ale wtedy musialabym zdradzic, ze mam bloga, haha. xD

    Wiesz no, pracy nie wydaje sie duzo, bo nie sprzatam raczej, nie gotuje. Ale jednak z dziecmi jestem od 10 do 18. Wiec nie jest tez calkiem lekko. Ale mysle, ze i tak jest bardzo pozytywnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze dzięki, że piszesz, bo naprawdę fajnie się czyta o tym twoim wyjeździe ;)
    Po drugie, kolejne pytania ;P. Wiem, że nie jechałaś z agencją, więc chciałabym się dowiedzieć gdzie znalazłaś (swoją drogą, jak się wydaję naprawdę niezłą) rodzinę i kiedy się zabrałaś za szukanie (jakieś parę m-cy przed wyjazdem?)?
    Z góry dzięki za odpowiedź ;)
    Besos! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Maaatkooo, dom świetny z samych opisów :P Ogólnie fajnie tam masz, chociaż wiadomo, że z dziećmi to różnie, ale jak na razie widzę, się układa. Życzę żeby Ci tam było jak najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mmmm....jaki smakowity piknik, chętnie bym się przyłączyła :)
    Co do Twojego podejścia (jak opisujesz), bardzo mi się podoba, że jesteś stanowcza, nie dajesz wejść sobie na głowę...też będę musiała się tego nauczyć. Wiadomo - dzieci muszą Cię lubić ale i szanować!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętnik 13-latki z hiszpańskiej wycieczki;] Jezu... Nie ma to jak nadziać się na dobry styl pisania... Po co ja klikałam na te linki... Wracam do Ros...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ullalala --> Dzieki za mile slowa. Ja szukalam glownie przez aupair-world.net, ale znalazlam jakby za posrednictwem Ros. :) Ale moja rodzinka tam na tej stronie tez byla. A szukalam juz chyba od polowy zimy, hahaha. xD

    Karolina --> Ja mam nadzieje, ze nadal bedzie tak, albo tylko lepiej. I wielkie dzieki za zyczenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na którą Twoi hości chodzą do pracy, że tak sobie o 10 wychodzą dopiero? :P W Hiszpanii tak się dzień zaczyna czy jak? xD Czy Twoi hości mają prywatne biznesy czy coś takiego?


    No i fajniusi dzień miałaś :) A piknik wygląda na dobry! :P


    Sandra

    OdpowiedzUsuń
  9. jesli juz sie ten temat przewinal w komentarzach, to powiem ci, ze ciesze sie, ze cie skontaktowalam z nimi!! i ciesze sie tez, ze juz jest ok... bo wtedy w poniedzialek, jak tak sie przez chwile nie zapowiadalo zbyt rozowo, to i ja zaczelam sie obawiac tez o to, ze w koncu to ja ciebie z nimi 'spiknelam' i ze jakby cos zle bylo, to moja wina, ze cie w to wpakowalam. Wiec podowjnie sie ciesze, ze jest wszystko dobrze.

    mmm, melony sa fajne na takie upaly ;) bo pomagaja gasic pragnienie, a jednoczesnie smaczniutkie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Madzialenka --> Wiesz co, ja sie troche balam czasami, ze ona wezmie telefon i zadzwoni do mamy cos powiedziec, ale nie jest taka rozbachorzona. Wlasciwie to ona nie jest wcale rozbachorzona, jest kochana, ale ma swoj charakter i trzeba tylko znalezc droge, aby jakos sobie razem przezyc w tym swiecie. Zwlaszcza, ze ona mnie bardzo lubi (i mowi to swojej mamie), wiec z tego powodu chyba tym bardziej lepiej nie dac sobie wejsc na glowe. Choc nie mam nic przeciwko, zeby np. pobawic sie z nia po godzinach, jak jestem obok, albo cos. No i oczywiscie, powodzenia w Twoich przedsiewzieciach wychowawczych! :)

    Anonimowy --> Ja tez nie mam pojecia, po co klikalas w te linki. Nie kazdemu musi sie podobac to, co pisze i nie mam tego nikomu za zle. Po prostu nie czytajcie, jesli cos wam nie odpowiada w moim blogu. :)

    Sandra --> Hostka na swoj biznes, host w sumie nie wiem, ale chyba sprzedal udzialy. Ale oni wlasnie tak na 10 gdzies ida do pracy. I np. wracaja pozniej, niz by wracali. :)
    A dzien ciekawy to sie zapowiada dopiero jutro, bo Marta bedzie miala jakies party i bedzie u nas w domu cala masa dzieciakow, ktorym chce mnie przedstawic. Haha. Szykuje sie strasznie ciekawy dzien. :P

    Ros --> Ja tez sie cieeeesze! Nie wiem czy bym osatecznie gdziekolwiek pojechala, jakbym miala takie oferty jak inne, np. od dziwnej hostki z Majorki. Mozesz byc z siebie bardzo dumna. :))) A ja Ci oczywiscie jestem bardzo wdzieczna za twa wybrednosc. Ja melony uwielbiam i jestem tutaj w niebie, bo zawsze jest melon w lodowce. A jutro na party bedzie jakis koktail z arbuza, czy lody z arbuza. Cos takiego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam arbuzy ;D wasze też są bez pestek? a jak są to białe ;D co mi odpowiada.

    Ładny mają ogród :) ja niestety mam małe COŚ w stylu angielskim trochę w sensie okaflowane z wielkim murem ;p ale oni wynajmują ten dom i dlatego ;) w Madrycie mamy mieszkanie w centrum. Kurcze szkoda, że się nie spotkamy ;p
    a bd jeszcze w piątek 8. albo 15.?

    Dobrze, że twoja chce gadać po ang bo moi nie i mam utrudniony kontakt ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Patrycja --> Dzisiaj host kosil trawe i myl wszystko, wiec wyglada jeszcze lepiej. A w dodatku, to tylko kawalek. Nie wiem jak mozna miec tak perfekcyny dom. Hahaha.

    W piatek bede jeszcze,ale nie wiem co sie bedzie dzialo w domu, przed wyjazdem.. I ja jade wlasnie do La Mangaaaa! Hahaha. Na dwa tygodnie.:D

    OdpowiedzUsuń