Niestety, muszę oświadczyć, że we wrześniu będę podchodzić do "egzaminu z prawka podejście numer trzy". I mam wielką nadzieję, że będzie to podejście ostatnie. Co tym razem spaprałam? Dokonałam rzeczy niewybaczalnej, bowiem zrobiłam błąd - oblałam, wracając już do WORDu. Aaaaaaaaaaa! Głupia ja! Zrobiłam ładnie wszystkie zadania, które trzeba było wykonać, nawet ślicznie zaparkowałam. Egzaminator był jeszcze lepszy niż ostatni! Mówił do mnie tak milutko, żebym dokładnie wiedziała o co mu chodzi, fajnie mi się z nim jeździło. Wybrał w ogóle trasę, gdzie po większej części z niej jechałam pierwszy raz, ale i tak było dobrze. Pełna koncentracja. Wjechaliśmy na osiedle, gdzie było chyba z pięć skrzyżowań równorzędnych, i na każdym z nich uważałam, jechałam z 3 km na godzinę, zawróciłam jak kazał i wracałam tą samą drogą. I na końcu było skrzyżowanie na którym miałam pierwszeństwo, przebiegało ono z prawej strony. I w tamtym momencie nie zwolniłam tak bardzo jak poprzednio sugerując się pierwszeństwem, a z prawej strony wyjechał czerwony samochód (który miał pierwszeństwo w tej sytuacji bardziej niż ja) no i koniec. Egzaminator zahamował (ja z resztą też, ale już było za późno), po wszystkim. Było nam obojgu strasznie przykro. Wymusiłam pierwszeństwo. Ja oczywiście się popłakałam. A on całą drogę podnosił mnie na duchu i mówił dużo pozytywnych rzeczy, próbując jednocześnie wytłumaczyć sobie, jak mogło dojść do tego, że nagle zrobiłam taki błąd.. Dodatkowo nieźle mnie przybił mówiąc, że właśnie wracaliśmy już do ośrodka i to miał być koniec - zdałabym. Aaaa. :( I już miałabym spokój! No nie.. strasznie mi szkoda. Ale przynajmniej czuje się trochę pewniej, że jak ktoś mnie dobrze poprowadzi, to potrafię to wszystko wykonać. Nawet zaparkować! Haha. Ale co to za pocieszenie, skoro oblałam egzamin... :P
Wracając samochodem do Gliwic (zawoziła mnie rodzinka) w połowie drogi uświadomiliśmy sobie, że nie mam swoich dokumentów! Zostawiłam w samochodzie egzaminacyjnym! Z tych wszystkich emocji zupełnie o nich zapomniałam! A więc wróciliśmy pędem, bo niebawem miały się kończyć ostatnie egzaminy. Na szczęście udało mi się zdążyć w ostatnich minutach, kiedy egzaminatorzy byli w swoim pokoju. Wpuścili mnie do samochodu, zabrałam co swoje i mogliśmy jechać na pizzę.
Apropo pizzy, po raz pierwszy miałam okazję skorzystać ze zniżki 40 %, ze swojej karty Euro 26. ;D
Do domu wróciłam dość późno, dlatego, że czekały nas jeszcze zakupy, na których przy okazji, dokupiłam prezenty dla host family i dla siebie torbę, która ma pełnić rolę bagażu podręcznego. Mam nadzieję, że nie okaże się za duża..
Ostatnie już prezentowe zakupy zakończyły się nabyciem:
Dla Jaime: dzidziusiowe kubeczki do układania wierzy z cyferkami i alfabetem.
Dla Marty: banki mydlane z żabką.
I dla rodziców: miód pitny ;)
Mam nadzieję, że prezenty im się spodobają. ;) Oczywiście dopisuję je, do listy prezentów wcześniej zakupionych, widocznych w zakładce powyżej.
Żeby nie było, sobie też coś kupiłam - właśnie ową torbę:
Oscar mówi, że złożył już dokumenty o bilet miesięczny i kilka dni przed końcem miesiąca powinnam go dostać.
A za dokładnie dwa tygodnie - w niedzielę, będę przeżywała swoje pierwsze popołudnie w Madrycie! Yeaaah! ;)
EDIT: W kolumnie po prawej stronie dodałam listę blogów au pair, jeśli ktoś chciałby zajrzeć do innych dziewcząt. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko drogie operki. :)
oj szkoda :( na pocieszenie powiem Ci, że ja zdawałam 4 razy...
OdpowiedzUsuńprezenty fajne, a torbę mam taką prawie taką samą! tylko wzór panterki :) a gdzie można kupić ten miód? to jest z alkoholem?
Miód pitny kupisz prawie wszędzie. Uwierz, pyyyyszna rzecz. Aż mam ochotę go sama wypić. To jest właściwie alkohol (jakoś 11-13 procentowy). Ale bardzo smaczny. A dostać go możesz na pewno w każdym hipermarkecie. :)
OdpowiedzUsuńMadzialenka, a psychicznie, jak sobie dawałaś radę za każdym kolejnym razem?
OdpowiedzUsuńbiedna z tym prawkiem jesteś :<
OdpowiedzUsuńtaki głupi błąd... ale może lepiej tak, niż jakbyś nic nie ogarniała i była tłukiem,który nie może za nic na świecie zdać. a u ciebie to tylko kwestia czasu :)
{z madrytu nad morze będziemy pociągami najwyżej jeździć xD }
z tym miodem pitnym fajny pomysł :>
sama bym coś alkoholowego zawiozła gdyby nie to, że przypomniałam sobie jak mi przez to dziwne ciśnienie w samolocie w walizce lakier do paznokci wysadziło ;/
Eeee, ups. Hahaha. Dzięki za informacje. O szczęśliwe dotarcie miodu będę się modliła, a lakiery powkładam do woreczków każdy z osobna. :P
OdpowiedzUsuńEj, ale to ciśnienie jest bardzo odczuwalne? Bo jak tak to ja idę na piechotę..
Tak, nad morze poradzimy sobie pociągami, chyba, że ukradniemy jakąś brykę na 3 dni, a później zwrócimy, mając nadzieję, że nikt mojego prawka sprawdzać nie będzie. ;p
tzn, tam gdzie sie siedzi to ja nigdy nie odczulam nic dziwnego, ale moze tam gdzie sa bagaze jest inaczej?
OdpowiedzUsuńw sumie nie mam 100pro pewnosci, ale serio mi "wybuchl" lakier na ciuchy..
Ja nie mam pojęcia, ale i tak brzmi to przerażająco. ;P Zastosuje wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa. ;D
OdpowiedzUsuńdo trzech razy sztuka, następnym razem na pewno zdasz:)! a ja we wtorek mam teoretyczny i ani sekundy nie posiadam no powtórzenie tych cholernych przepisów!
OdpowiedzUsuńnakupujesz im tych prezentów, że się w limicie bagażowym nie zmieścisz:P i fajna torba, daj znać czy na lotnisku się nie czepiali rozmiarów, bo też mam zamiar coś w tym stylu sobie zakupić:P
Strawberries --> Dzięki za wiarę :)
OdpowiedzUsuńTo wy macie to tak podzielone, że w inny dzień teoretyczny, a w inny praktyczny?
Koniecznie usiądź dzisiaj do testów! Musisz je sobie porządnie przerobić, aby czuć się pewniej i na luzie zdać. Na pewno z tym dasz sobie radę. :)
Haha, z prezentami już koniec. Nic więcej wymyślać nie będę. No i ja mam nadzieje, że się czepiać nie będą, bo inaczej nie wiem co na tym lotnisku zrobię, ani jak się zabiorę bez tej torby..
A gdzie kupiłaś tę torbę? Bardzo fajna i prezenty również! Na pewno zdasz ten egzamin, zobaczysz ;)) :D
OdpowiedzUsuńno właśnie można sobie wybrać albo razem albo osobno, ale egzamin całościowy dopiero mógł by być jakoś 20:O i stwierdziłam, że aż tyle to nie będę czekać:PP
OdpowiedzUsuńKarolina --> Torbę kupiłam w M1, takim centrum handlowym. A właściwiej w jakimś małym sklepiku w nim.. niestety nazwy nie pamiętam, więc niezbyt pomogę.
OdpowiedzUsuńDzięki! ;)
Strawberries --> Oja, ale bajer. U nas zdaje się w jeden dzień. Zaraz po teorii się czeka i idzie się zdawać praktyczny. Nie słyszałam o możliwości rozkładania na dwa terminy.. Ale rzeczywiście lepiej było tak wybrać. :) Idąc na praktyczny będziesz miała jeden stres mniej, i wcześniej!
Dobrze umiesz hiszpański? :)
OdpowiedzUsuńWcale. ;)
OdpowiedzUsuń(a co? ;p)
Przed samym wyjazdem napewno będę pisać częściej :) Teraz jeszcze nie dzieje się nic ciekawego ;p
OdpowiedzUsuńJasne, że możesz dodać :D pod warunkiem, że i ja mogę :D
Klaudia, trzymam więc za słowo! :)
OdpowiedzUsuńHaha, oczywiście, że tak. Będzie mi bardzo miło. :)
Aneczko co do egzaminu to Ci powiem,że trzeba mieć takie szczęście jak ja ;) o ile ja chyba trochę przegiełam z pewnością siebie do egzaminatora i ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę to facet okazał się mężczyzną o identycznym poczuciu humoru co mój i zdałam za 1razem ale miałam szczęście co do egzaminatora.
OdpowiedzUsuńA tak jak już mówiłam prezenty są świetne a ten miodek to sama bym chętnie się napiła:)
Pozdrawiam no i do zobaczyska :)
PS . Będę Ci teraz wszystkie nowe posty komentować :D
No właśnie tak jak mówisz, miło z ich strony, bo zawsze to stówa w kieszeni więcej, haha :D
OdpowiedzUsuńkuuuuuurrrrrrrrrrrdddddddddeeeeeeeee... została mi tylko środa, czwartek i piątek!! w sobotę rano już jadę ;O zaczęłam się o mój ang. teraz obawiać przed samym wyjazdem ;/
a propos komputera... bierzesz ze sobą jakiegoś laptopa,netbook czy coś w tym stylu? czy ci zapewniają hości jakiś?
ja się nawet nie spytałam w tym roku też, czy mają internet w domu, jak się okaże, że tak jak moja pierwsza hostka-wariatka nie mają to wesoło będzie :O
Ty sobie na pewno poradzisz z angielskim, przecież jakoś przeżyłaś zeszły rok w UK. Ja tam się o siebie bardziej boje. I Ty też powinnaś, martwić się o siebie, ale o mnie. :P
OdpowiedzUsuńJa nie biorę, gdyż nie posiadam, tzn. mój laptop robi za stacjonarny. Więc choćbym chciała, nie miałabym co wziąć. Ale Oscar powiedział, że nie ma problemu i że dostane jednego laptopa dla siebie do używania, więc wspaniale. Jak będzie fajny, to nie oddam, hahaha. xD
Hahaha, wiesz, poprzednia au pair się nie uskarżała na brak neta, więc jest szansa, że jakiś net się tam znajdzie. ;D Myślę, że na pewno mają. ;)
A nie tak pytam z ciekawości, bo nie wiedziałam w jakim języku będziesz rozmawiać z dziećmi :P
OdpowiedzUsuńNa początku w języku ciała. :P
OdpowiedzUsuń