sobota, 21 maja 2011

35 days! & Walking in the rain

Wracając dziś z miasta, wstąpiłam jeszcze do centrum handlowego, coby zakupić kolejne kilka "niezbędnych" rzeczy. Wychodząc, ku mojej radości zobaczyłam dwa widoki: jeden, na który od dawna czekałam - prawdziwy letni deszcz (czy jak inni wolą - ulewę), oraz drugi - tłum ludzi stojących pod zadaszeniem, niemal modlących się aby przestało padać. Stety/niestety, nie współpoczuwałam się w cierpieniu tych biednych ludzi i szczęśliwa ruszyłam przed siebie, prosto w deszcz z wielkim uśmiechem na twarzy. Mijanych wówczas kierowców mogłam podzielić na dwie grupy: Tych którzy mi szczerze współczuli, oraz tych, którzy się uśmiechali widząc moją radość. Haha. No powiedzcie, czy deszcz w ciepły letni dzień nie jest wyjątkowo przyjemny? ;>

Nie wiem czy wiecie, ale właśnie chyba przeżyliśmy (z biliardowy) koniec świata. ;)

Jeszcze wracając do mojego spaceru w deszczu, będąc już gdzieś w połowie drogi, zauważyłam idących na przeciwko mnie dwóch wielkich facetów w okularkach przeciwsłonecznych na oczach i szczerzących do mnie zęby. Kiedy znaleźli się już dość blisko, jeden się odezwał: 
-Piękny deszcz, prawda?
-Owszem. - odpowiedziałam. Na to drugi:
-I jaka piękna koleżanka!
Hahaha. No i jak tu się nie uśmiechnąć? Haha.

Kupiłam sobie dzisiaj w księgarni dwie książki Helen Fielding: "W pogoni za rozumem" (druga część "Bridget Jones", do której jeszcze nie doszłam) i "Rozbuchana wyobraźnia Olivii Joules". Już wiem co będę robić w nocy. ;) Czytałyście którąś z nich?


Teraz rozmawiam z Oscarem, który postanowił, że jak tylko przyjadę to będzie mnie uczył słów po hiszpańsku, a ostatecznie zaczął już teraz - na skype. To słodkie. Wiecie, co umiem powiedzieć?  
Yo vivo en Madrid! <3 
Hahaha. Co oczywiście znaczy: "mieszkam w Madrycie".

W poniedziałek będę musiała zaadresować do Villfranca del Castillo list, w którym prześle dwa swoje zdjęcia, gdyż Oscar uznał, że lepiej jak wyślę je pocztą, niż jako skan i że jak się uda to wyrobi mi jeszcze jakąś Young Card Madrid. Ok. Zastanawiam się tylko nad tym, czy nie powinnam czegoś jeszcze włożyć do tej koperty? Rozumiecie, jakiś list czy coś.. Tzn. na pewno napiszę jakiś krótki list, ale nie mam pojęcia co mogłabym tam ewentualnie jeszcze włożyć, aby było to miłe dla nich. Bardzo proszę, jak wpadnie wam jakiś pomysł, to dajcie znać, bo może akurat okaże się trafny. Myślę, że będzie to całkiem milutkie, jak dodam tam też coś od siebie i bardzo bym chciała. No ale co..? ;> 

35 dni! ;)

22 komentarze:

  1. http://au-pair-ana.blogspot.com/2011/05/47-days-bzo-konwaliowo.html ---> Tu nie chodziło mi czy na zdjęciu są niezpaominajki, tlyko, że chyba niezpaominajki są symbolem maja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. podziwiam, że masz kasę na kupowanie książek, mi zawsze było żal, a poza tym wolę stare, czyli szukam egzemplarzy z pierwszych wydań, takie ksiązki to magia :)

    osobiście nie czytałam żadnej z tych ksiązek, ale to może dlatego, że gustuję w całkowicie innej literaturze!

    I zazdroszczę, że masz tak dobry kontakt z hostami, bo moi to wogole sami z siebe do mnie nie napiszą, a ja nie wiem co mam do nich pisać, a bardzo bym chciała mieć regularny kontakt...

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolina --> Hahaa, no to przypadkiem się nie zrozumiałyśmy. ;) hm.. może i niezapominajki. Nie mam pojęcia. Dla mnie zawsze były konwalie, tak kojarzę maj ;)

    lecewkulki --> Uwierz, że nie mam kasy na kupowanie książek, i też mi jej strasznie żal. Zwykle łażę do bibliotek, ale jak czasem znajdę coś na wyprzedaży (te były naprawdę tanie) to miło mieć coś swojego. ;) I ja teeeż, zdecydowanie bardziej wole używane książki, mają w sobie coś.. więcej ;)

    Co do mojej jakże inteligentnej literatury.. ostatnio najlepiej mi z niewymagającymi większej pracy umysłowej książkami, haha ;)

    Wiesz co.. przez chyba ze dwa - trzy tygodnie maaało bardzo rozmawialiśmy. Czasem któreś napisało mi maila. Ostatnio wymusiłam trochę na nich, bo się stęskniłam i ogólnie było co omawiać. Ale jak Oscar ma czas w pracy i jest na skype to czasem napisze, co jest owszem miłe. I bardzo mi tego brakowało, bo wiadomo, wtedy, w tej "ciszy" chyba każda au pair świruje. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. ja z moimi prawie nie piszę, nic wcześniej nie ustalaliśmy więc nawet nie wiem czego się spodziewać, a oni też wcześniej na dodatek nie mieli au pair... teraz ona jest w Canadzie, więc wogóle zero kontaktu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dorotko, to Ty trochę hardkorem jesteś. Ale jak to "nie nie ustalaliście"? Tzn czego? Napisz do hosta, z facetem też da się gadać. No chyba, że jest jakiś wybitny..

    A ja dalej nie wiem co im tam wsadzić do tej koperty. ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym im dołożyła do koperty kartkę z Twojego miasta :) I napisała jakieś pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. może jakaś pocztówka, zasuszony kwiatek, naklejka?:D no nie wiem sama :p
    też uwielbiam deszcz, a jak już grzmi, to w ogóle! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. no w sumie nie wiem, co będę musiała robić :D o to chodzi ;d a to hosta nawet nie mam kontaktu xd czyli norma xd bo tak jak rok temu mam znowu xd a ona wcz byla na skajpie to jeszcze nie wrocila z canady -.- spoko.

    ps. ja bym była za pocztówką z miasta, tak jak laski wcześniej pisały :))

    OdpowiedzUsuń
  9. też bym wsadziła pocztówkę, widzę, że nie jestem oryginalna i do tego piszę z opóźnieniem:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm.. pocztówka (i miły, jak zawsze, liścik ;p) to jest jakiś pomysł :) Niezbyt odjechany, ale chyba bardziej się nie wymyśli. ;P Dzięki za odzew, w razie czego nadal przyjmę wszelkie propozycje. ;)

    A teraz.. trzeba poszukać pocztówki ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię Twoje posty :) Masz taką romantyczną naturę. Czytając Twojego bloga zawsze można się miło zapomnieć !
    No to czekamy aż 3 z przodu zmieni się na 2!

    OdpowiedzUsuń
  12. To strasznie miłe czytać takie rzeczy :)

    Haha, a siłą rzeczy niebawem się zmieni! Co mnie już lekko przeraża. I cieszy, bo chciałabym tam już być, i napawa lękiem, bo boję się trochę tego "jak to będzie". Zwłaszcza pierwszych chwil. Ale ten strach jest taki cholernie ekscytujący! :) Haha.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć, dziś, właściwie przed chwilą, znalazłam w sieci Twój blog. Tak mi się spodobał Twój styl pisania i cała oprawa, że postanowiłam przeczytać wszystkie Twoje wpisy.
    Twój blog kojarzy mi się z książką "Julie&Julia" (może czytałaś), bo tak jak bohaterka książki starasz się mieć wpływ na swoje życie i je ciągle ulepszać. Życzę zdanego egzaminu i wspaniałych przygód w Hiszpanii. Od dziś będę czytać zamieszczane przez Ciebie posty, bo co tu dużo gadać, jestem ciekawa dalszego ciągu :). Pozdrawiam, Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć Kasiu :)
    Książki nie czytałam (jeszcze!), ale może powinnam? ;> Sama nie wiem, czy staranie się, aby mieć wpływ na swoje życie jest raczej nacechowane pozytywnie czy negatywnie.. Jak myślisz? W każdym bądź razie słusznie zauważyłaś pojawiające się u mnie ostatnio cechy. ;)
    Dziękuję za życzenia! Może dzięki nim dokona się cud. ;p
    Będzie mi bardzo miło Cię gościć u siebie i szczerze mówiąc.. sama jestem śmiertelnie ciekawa dalszego ciągu! Haha :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. niezrozumiała22 maja 2011 21:48

    Może coś związanego z Polską? Pewnie nigdy tam nie byli i nie mają pojęcia, czego się spodziewać po tym dziwnym kraju. (;
    Książki obie czytałam, Olivia Joules jest trochę pustawa, ale na odstresowanie jak najbardziej. A Bridget uwielbiam. (: I Mark Darcy w sweterku z reniferem... xD Jeśli lubisz tego typu powieści, mogę Ci polecić jeszcze "Wyznania zakupoholiczki".
    PS: Też lubię letni deszcz, ale nie wtedy, gdy akurat gdzieś idę. Jak wracam - nie ma sprawy. (:

    OdpowiedzUsuń
  16. niezrozumiała, to może pierogi tam zapakuję? Hahaa. :) Jutro po jazdach skrobnę ten liścik, a we wtorek poszukam czegoś na mieście. W ogóle można dostać jakieś pocztówki z Gliwic? ;>

    Taak. Niezmiennie nazywany "Markiem Darcym". Haha. Już wczoraj zaczęłam ją czytać. Choć postać Bridget mnie odrobinę irytuje, bo.. ja bym w prawie każdej sprawie postąpiła inaczej. xD

    OdpowiedzUsuń
  17. dziękuje za Twój wpis na moim blogu poprawił mi mój mocno dzisiaj nadszarpnięty nastrój :) też uważam, że ciepły deszcz jest super tylko jak się jest w pobliżu domu

    OdpowiedzUsuń
  18. No jasne, że pozytywnie :), niby to takie normalne, że człowiek swoje życie ma we własnych rękach, jednak wiele razy zdarza się, że ludzie za bardzo liczą na cuda, ktory mają przyjść znikąd, zamiast zacząć działać i sprawić by te cuda zaczęły się dziać :). Ja dopiero zaczynam kurs jazdy,ale chciałam już po zakończeniu szkoły się za to wziąć, więc czas najwyższy :)
    Kasia (za jakiś czas się zaloguję i już nie będę występować jako anonimowa :D)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziennik to fantastyczna lektura na odprężenie i leniwe wieczory :) panna Jones naprawdę potrafi poprawić humor!
    Jeśli dodać do tego jeszcze Hugh Granta - jeden z lepszych "lekkich" filmów według mnie :)
    Też zazdroszczę kontaktu z hostami. Ja z hostem nie miałam właściwie żadnej styczności.

    OdpowiedzUsuń
  20. Insula --> Cieszę się :)

    Kasiu --> Mądrze mówisz! Naprawdę mądrze. ;D Chyba Cię gdzieś kiedyś zacytuję, jak pozwolisz, bo na ten temat z chęcią bym dorzuciła kilka swoich słów, kiedyś. :)
    Robienie prawka to fajna sprawa, acz bardzo czasochłonna, ja nie wiem czy nie wybrałam złego momentu (ale lepszego nie widziałam) i czuję trochę jakbym wiele straciła z jazd np. przez zmęczenie, nieskupienie itd.. No ale może jednak się uda.. ;)
    Ok, czekamy na zarejestrowany nick. ;D

    isubisou --> oby tylko z tego kontaktu nie wywiązało się nic złego! Haha.
    A Bridget.. rzeczywiście, potrafi spowodować, że się nieraz zaśmieję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Już jestem zalogowana (niby to tylko hasło wpisac a jaki problem :D). A proszę Cię bardzo, trzeba uświadamiać ludzi i zachęcać ich do wzięcia życia we własne ręce :).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń