środa, 18 maja 2011

40 days! Różności

Właściwie to miałam dzisiaj nie pisać posta, ale uświadomiłam sobie, że jednak jest kilka newsów wartych uwagi i sytuacji opisania. ;)

Jeśli jeszcze chodzi o wczoraj.. nie jestem pewna, czy to normalny objaw, ale jak dla mnie malowanie (mam na myśli ścian i innych) jest takie relaksujące! Naprawdę. Mimo iż ręka się męczy bo ciągle macha w tą i w tamtą, ja uspokajam się i odpoczywam! Kiedyś sporo rysowałam, nawet mi to nieźle wychodziło i troszkę malowałam. Ale teraz jakoś zanikła u mnie motywacja do wykonywania tej czynności, i tylko czasem pomaluję sobie jakiś kaloryfer, kawałek pokoju czy jak wczoraj - drzwi i futryny (tak, mam jeszcze futryny w domu - staje budownictwo ;d) w ubikacji. Rodzice remontują ją trochę i kiedy wyjechali po zakupy.. Przywdziałam się w robocze ciuchy, puściłam głośno muzykę, zabrałam ze sobą Gingers'a i żelki,  i zabrałam się do malowania, jak na prawdziwego robotnika przystało. :)

Nie wiem jak to się stało, ale przez zimę zapomniałam o istnieniu mojej towarzyski każdego poranka. Coś czuję, że czas do niej wrócić (i wziąć się za siebie!), bo potrafi zdziałać cuda!

Tadam.. Zalotka!
Z dobrych rzeczy: 
- chciałam wam podziękować za trzymanie kciuków za Ros, gdyż.. właśnie dzisiaj zabookowała bilet do Madrytu! Ooooh. Chyba wyobrażacie sobie jak bardzo się cieszę ;)
- koleżanka Ania, również znalazła rodzinkę w Hiszpanii! I choć jeszcze nie ma biletu, niebawem uczyni swoją powinność, a to znaczy tyle.. że liczę na możliwość odwiedzin w malowniczym Bilbao, bo tam się wybiera. ;D

Z rzeczy innych:
- dokładnie za tydzień mam egzamin na prawko! Aaaa.. Pouczyć się teorii trza.
- nie wiem co zrobić, aby się tak ciągle nie stresować. Sofia pisała do mnie ostatni raz w piątek (i obiecała, że odezwie się ASAP). Jutro będzie tydzień. Zauważyłam na aupair-world.net, że Oscar usunął swój profil, co już mnie zaniepokoiło, choć głupia wiem, że to raczej dobry znak. Ale tak, mówcie mi..
- w związku z powyższym punktem napisałam do Oscara, który odpisał prawie od razu, potwierdzając wszystko to, co przypuszczałam odnośnie ich konta i dokładnie tłumacząc.. i tak wyszłam na jakąś kompletną idiotkę, w dodatku ciekawską i nie zdziwię się, jak już tym razem na poważnie się rozmyśli. Haha

Nie wiem kiedy przestanę się tak stresować. Myślę (o czym już wcześniej gdzieś wspominałam), że naprawdę spokojnie i szczęśliwa poczuję się jak położę się z nierozpakowanymi  jeszcze bagażami na swoim łóżku w Villafranca, mogąc powiedzieć: "My dream had come true!" Obiecuję, że taki będzie tytuł pierwszego posta napisanego z Madrytu, a za 40 dni napiszę ostatniego, pełnego napięcia, oczekiwania i ekscytacji, posta z Polski. Aaa! ;)

A to moje otrzymane jedne z pierwszych euro jakie posiadam. Część pieniędzy urodzinowych dostałam właśnie w euro, po to, aby nie wydać ich przed wyjazdem. Co swoją drogą, było całkiem niezłym pomysłem. ;D


 I zamierzam je wydać głównie na podróżowanie! ;)

Pokażę wam jeszcze mój mały stosik, który wisi na półce nad biurkiem (i co jakiś czas jego skład się zmienia). Uznałam go dziś za całkiem przyjemną część estetyczną mojego pokoju. A wytworzył się tam... całkiem naturalnie. :p


Na koniec, dziękuję wam za tak żywe zainteresowanie moim blogiem i tym co do was piszę. Pozdrawiam! :)
 
PS. No i nie udało mi się wpaść na to jak wrzucić muzykę do kolumny po prawej stronie, albo po prostu źle szukałam. Jak ktoś zna tą tajemną sztukę to bardzo proszę, aby się nią ze mną podzielił. ;)

12 komentarzy:

  1. zazdroszczę, że masz czas na normalne ksiażki, jak ja coś wypozyczę, to zawsze się znajdzie jakaś wojna, która domaga się mojej uwagi lub doktryna polityczna, która puka do drzwi ;) ale pociesza mnie fakt, że w irlandzkiej bibliotece są polskie książki <3 także pewnie będzie rower między nogi dwa razy w tyg do miasta po nowe pozycje :))

    ja dużo podróżowałam z moimi hostami, także równnież Tobie tego życzę, żebys pieniążków nie musiała wydawać zbytnio :)

    ps. mam nadzieję, że pamiętasz o naszej tajnej pocztówkowej umowie? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lecewkulki, ostatnio nie czytuję za wiele, właśnie z braku czasu, ale jak już, to zwykle robię to, bo przekładam je ponad coś innego, np. jakiś zbędny sprawdzian z chemii. ;)

    Ja również mam nadzieję, że uda mi się trochę poczytać w wakacje, w wolnym czasie, acz nie wiem jak tam z bibliotekami. I jeśli będą, to w czuję, że w najlepszym wypadku będą to pozycje po angielsku.. chyba, że przywiozę coś ze sobą ;) Na razie hosta nie będę pytać, bo po ostatnim mailu boję się, że mnie skrzyczy, że znów piszę xD

    Pamiętam, pamiętam! I tak btw. ile mogą kosztować znaczki? Zastanawiam się czy będzie mnie stać na więcej pocztówek niż tą jedną.. ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem... w Irlandii jakoś 1 euro pocztówka i chyba 70 ecentów znaczek jakoś, ale u ciebie to nie wiem xd mogę zrobić Ci przelew jak chcesz xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok, ale to z prowizją, haha. Nie no, tak jak się umawiałyśmy będzie bardzo miło :)
    Zastanawiam się, czy będzie mnie stać na pocztówki dla innych, ewentualnie dopraszających się o nie. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. ja rok temu wysłałam chyba z 3 może i chyba dwa listy, ale już nie pamiętam nawet... wiem, że jak musiałam papiery wysylaś do Polski, to taka Pani jechała akurat i mi z Polski wysłała, bo to na uczelnie było...

    OdpowiedzUsuń
  6. sama mam taki stos - tylko, że na parapecie ;)
    a czy to wielkie 'tomisko' to "Harry Potter"?:)

    OdpowiedzUsuń
  7. lecewkulki, ja myślę, że wysłanie czegoś takiego może być miłą niespodzianką ;) Ale np. bardziej listu niż pocztówki, albo pocztówki z listem w kopercie :) Ja bynajmniej bym się z czegoś takiego ucieszyła ;)

    Karolinkie, nie nie, to mój "po przejściach" słownik języka angielskiego ;) On ma taki mniejszy format trochę od reszty. I stracił już dawno okładkę na skutek stałego targania go wszędzie ze sobą. ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. ja zazwyczaj zawsze coś wkladam do listu, jakieś muszelki jak jestem nad morzem, czy bilet z kina czy paragon od czegoś, czy papierek po czymś, zależy od osoby i stopnia sentymentalnego zasiedzenia się w klimacie, albo po prostu cos rysuje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. no kochana super ten blog czytam i czytam :D:D:D i jaka systematyczn a jesteś !!! bardzo dobrze nie trać kasy na imprezy tylko zwiedzaj zwiedzaj i zwiedzaj !! a jak za rok przyjedziesz znowu to wtedy poimprezujesz! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. lecewkulki, jeśli tylko ktoś to doceni to najpiękniejszy prezent niespodzianka ;)

    Asiula, imprezować również zamierzam, ale mam nadzieję, że nie pochłonie to moich całych pocketmoney. Jak dobrze pójdzie i się szastniemy to i nie tylko Hiszpanię zamierzamy zwiedzić ;D Ale na razie jeszcze nie zdradzam dokładnie, bo nie wiadomo co wyjdzie. ;)

    I moja droga, mam nadzieję, że i Ty się zmotywujesz, aby częściej pisać, chociaż dla mnie ;D Ja tam chętnie się dowiaduję wszelkich newsów od Ciebie i informacji o życiu w Madrycie. Więc miej moją prośbę na uwadze. ;D Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Villafranca - tam jedziesz? :D To z czym mi się kojarzy ta nazwa to moja ostatnia lekcja historii (czy prawie ostatnia xD)

    OdpowiedzUsuń
  12. Karolina, tak. Będę mieszkać w Villafranca del Castillo dokładnie :)
    Mi się z różnymi ładnymi rzeczami kojarzy :) Oby tak się okazało. ;p

    OdpowiedzUsuń